Pokrewne dusze w jednym miejscu ...

Czy macie czasami ochotę spróbować czegoś nowego, a jednak coś skutecznie Was od tego powstrzymuje? Wiek, to co wypada, odległość, "nie mam czasu", obawa przed ośmieszeniem? Jak każdy miewam podobne przemyślenia, ale staram się z tym walczyć. Odkąd zaczęłam regularnie ćwiczyć i polubiłam sport nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Codziennie spotykam kobiety odważne, dzielne, które w poszukiwaniu pasji często przemierzają naprawdę wiele kilometrów. Jak Ta z poniższego opowiadania ...

Zofia uwielbiała swoją pracę. Czuła się jak poławiaczka pereł. Najbardziej lubiła dzieci trudne, takie które nie mogły rozwinąć skrzydeł, tylko dlatego, że przytłaczała je rzeczywistość postpegeerowskich baraków. Tymi uczniami zajmowała się najchętniej. Przez lata metody pracy stały się jej nawykiem, ale okazało się że już nie pasują do nowej zmieniającej się rzeczywistości. Przeniesiono ją najpierw do biblioteki, a później na wcześniejszą emeryturę.
Była pewna, że ten moment będzie wyjątkowy - w końcu mieć czas tylko dla siebie, nadgonić odkładane lektury, częściej spotykać przyjaciół. Nie wiadomo dlaczego teraz snuła się z kąta w kąt. Trochę rozgoryczona, trochę znudzona sobą. Po kilku tygodniach robienia porządków i czytania dopadła ją apatia. Znalazła na strychu kilka worków z włóczkami. Kiedyś tak bardzo to lubiła, jeden film, jedna czapka, szalik, rękaw. Miękki, jedwabisty materiał pod palcami i powtarzalność jak mantra. Wpisała w przeglądarkę "jak zrobić warkocz" i wśród wielu innych informacji znalazła notatkę o spotkaniu robótkowym. Chwilę się zastanawiała, czy w ogóle wypada jej tak po prostu się pojawić i nad tym, że na pewno będzie tam sama młodzież. Postanowiła jednak od razu iść po bilet na dworzec żeby się nie rozmyślić.
Otworzyła drzwi i aż się cofnęła w pierwszym odruchu. Tyle kobiet, taki gwar, dziergały z wypiekami na twarzy. Weszła do środka i dała się ponieść atmosferze. Kolory, rozmowy, kawa i tyle pokrewnych dusz w jednym miejscu. Będzie tu wracać tak często jak się da, nawet jeśli miałaby jechać ostatnim pociągiem. Nagle stała się bardzo zajętą osobą. Czuła się częścią tej kreatywnej społeczności. Nabrała odwagi, żeby próbować nowych rzeczy i poszukiwać różnych technik. Na warsztatach nie tęskniła za dawną pracą.
***
A poniżej impresje z moich wiosennych zmagań z nowym tworzywem. Żywica perłowa Pentart wymaga pewnej uwagi, ale jeśli nie przegapi się momentu schnięcia pięknie się wygina.
Pozdrawiam Was serdecznie, Dorota z Kreatywnie.com





Komentarze

Popularne posty