Kreatywny dom na sprzedaż

Kiedy zakładałam Kreatywnie.com nie przypuszczałam, że w krótkim czasie ustawi się kolejka chętnych na warsztaty i będę musiała niektórym po prostu odmawiać przyjęcia i kierować na inne terminy. Czasami przez pracownię przetaczały się prawdziwe tłumy, głównie osób, które wybierając jedną serwetkę zostawały na godzinę i pytały o każdy szczegół, robiły zdjęcia moich prac. A ja rozmawiałam, odpowiadałam na każde pytanie, bo wydawało mi się, że muszę. To był czas intensywnej pracy i rozwoju, ale również pewnego rodzaju arogancji w braku planowania przyszłości, rozmieniania się na wszystkie "powinnam". Jednocześnie dla mnie był to ogromny krok w życiu prywatnym ponieważ w końcu założyłam upragnioną rodzinę. W konsekwencji wielu decyzji kupiłam swój agroturystyczny Kreatywny dom, w którym chciałam i mogłam kontynuować warsztatową pracę nad ulubionymi technikami.
I wtedy okazało się, że partner, którego wybrałam na wspólną drogę przez życie zupełnie nie odnalazł się w nowym kraju, domu i roli. To co dla mnie było naturalnym środowiskiem - dom otwarty, ludzie, warsztaty - jego doprowadzało do szału i naruszało coraz bardziej rozprzestrzeniającą się "prywatność". Zakazy, ograniczenia, morze wylanych łez i kryzys. Wszystko skomplikowało się do tego stopnia, że któregoś dnia po prostu wróciłam do Poznania próbując odgruzować swoją firmę z wielkiej katastrofy.
To był dla mnie czas o tyle trudny, że najzwyczajniej nie miałam już siły walczyć. Z małym ciągle chorym dzieckiem, w poszukiwaniu nowego miejsca na mieszkanie i pracownię, w miejskiej dżungli ze sprawą rozwodową na karku i zaległościami nie do odrobienia.
Uwierzycie, że nawet ja szczerze rozważałam rzucenie wszystkiego i życie bez Kreatywnie.com? Zupełnie realnie wyobraziłam sobie jak wyrzucam wszystko z pracowni na śmietnik i czułam prawdziwą ulgę.
Wtedy niespodziewanie pojawiły się zlecenia na warsztaty. Na duże przedsięwzięcia, w których czułam się jak ryba w wodzie. "Pani Doroto, impreza dla 1000 osób, potrzebne jest Pani stoisko, tylko Pani da radę to zorganizować profesjonalnie". Jedno za drugim, zamówienia, kontakty sprzed lat. Jeszcze jeden miesiąc, jeszcze kolejny. Powoli wykiełkowała motywacja i wychyliłam nos z pracowni w poszukiwaniu szkoleń instruktorskich. Chyba niczego bardziej nie żałowałabym jak tego, że wyrzuciłabym Kreatywnie ...Moje pędzle, ogromne warsztatowe stoły i tyle dobrych wspomnień.
Dziś pracownia działa pełną parą, jest sporo wyjazdów, wiele owocnych kontaktów i usatysfakcjonowanych uczestników warsztatów. Przecież Kreatywnie.com to cała ja. Pracownia ma właściwy charakter, jest przeznaczona dla wszystkich, którzy potrafią docenić potencjał moich warsztatów. Nie tylko ten edukacyjny, również osobisty, techniczny, rozwojowy, po części terapeutyczny. Obiecałam sobie nie robić nic na siłę, odzyskałam szacunek do własnego czasu, a mój syn rośnie na prawdziwego pomocnika.
Mój Kreatywny dom na wsi jest na sprzedaż i mam nadzieję, że zamieszka w nim prawdziwie szczęśliwa gościnna dusza, która będzie miała chęć kontynuować rozpoczętą działalność lub po prostu zapewnić rodzinie przestrzeń pełną spokoju i przepięknych widoków. Link do ogłoszenia znajdziecie tutaj: https://www.otodom.pl/oferta/dom-wolnostojacy-na-sprzedaz-drzeniow-ID34LCI.html#gallery[1]
Tymczasem moje nowe Kreatywne miejsce to serce Poznania, pracownia w domowym zaciszu lub jeśli ktoś woli dom otwarty z pracownią, w którym z przyjemnością goszczę moich kursantów.
Pozdrawiam Was serdecznie, Dorota z Kreatywnie.com






Komentarze

  1. Jesteś niezwykle silną kobietą, choć tak drobną.Będziesz kreatywna niezależnie czy w domu czy w miejskiej dżungli. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mam wyjścia, a miasto ma swoje ogromne zalety :)

      Usuń
  2. Doroto, sila jest kobieta. U mnie tez duze zmiany, podobne do Twoich:-) zycze Nam abysmy nigdy niczego nie zalowaly i zyly tak jak chcemy:-)) pozdrawiam goraco:-). Karolina a tak z Pisza:-)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty